W najgorętszym okresie podboju kosmosu przez USA i ZSRR, amerykańscy naukowcy zorientowali się, że zwykłe długopisy nie działają w stanie nieważkości. Ooo??! Rozpoczęli więc badania nad specjalnym długopisem, ale trwały one długo i pochłonęły miliony dolarów. A jak z tym problemem poradzili sobie ich konkurenci, Rosjanie? Użyli ołówka. Tyle legenda, a jak było naprawdę? Na początku astronauci NASA, podobnie jak rosyjscy, korzystali z ołówków, ale ze względów bezpieczeństwa nie było to idealne rozwiązanie. Łaj? Ułamane czubki dryfują w stanie nieważkości, tworząc zagrożenie uszkodzenia sprzętu i samych astronautów a dodatkowo grafit w ołówkach to materiał łatwopalny, więc niemile widziany w rakiecie. Załóżmy jednak, że my rzadko będziemy przebywać w warunkach pozaziemskich, więc użytkowanie ołówka powinno być dla nas względnie bezpieczne (no chyba, że wsadzimy go sobie do oka). Oto krótka historia najbardziej powszechnego narzędzia wykorzystywanego do pisania i projektowania od czasów starożytnych.

Polska nazwa pochodzi od ołowiu, który służył do pisania w starożytnym Egipcie, Grecji oraz Rzymie. Do XIV wieku europejscy artyści tworzyli jasnoszare rysunki (tzw. silver – pointy) za pomocą prętów ołowianych, cynkowych lub srebrnych. Odkrycie w 1564 roku w Borrowdale w Anglii potężnych złóż czystego grafitu, który zaczęto używać zamiast ołowiu, zrewolucjonizowało nie tylko artystyczny świat. Kolejnym kamieniem milowym było wyprodukowanie rysików z mieszanki sproszkowanego grafitu, siarki i antymonu, a pierwszą taką udaną próbę przeprowadzono w 1662 roku w Norymberdze.

Ze względu na swoją miękkość, grafit wymaga jakiegoś opakowania. Początkowo owijano go w paski owczej skóry, wreszcie Włosi, Simoni i Lyndiana Bernacotti, wymyślili idealne oprawy, wykorzystując odpady ze stolarni. Pierwotnie były to wydrążone gałęzie jałowca, ale wkrótce odkryto bardziej wydajną technikę: drążono dwie drewniane połówki, w których umieszczano grafitowy rysik i sklejano je – i tak jest do dziś.

Stopniowo grafitu zaczynało brakować. Szczególnie drastycznie odczuwano to za Napoleona we Francji, pozbawionej dostaw angielskich. Na szczęście niejaki Monsieur Nicholas Jacques Conté w 1795 roku opracował mieszankę grafitu z glinką kaolinową, którą po uformowaniu w kształt pręcika, wypalano w specjalnym piecu. W 1802 roku w Wiedniu podobną mieszankę opatentował austriacki architekt Joseph Hardtmuth.

A jak się miały sprawy w tej kwestii za oceanem? Pierwszy amerykański ołówek stworzył w 1812 roku Wiliam Munroe, stolarz z Concord w stanie Massachusetts. Jednak opracowana przez niego metoda produkcji była czasochłonna, więc kombinowano dalej. Wkrótce w sąsiedniej miejscowości, właściciel faktorii ołówków – Ebenezer Wood rozpoczął automatyczną produkcję ołówków za pomocą piły tarczowej (dobrze, że nie mechanicznej i nie w Teksasie, bo zrobiłaby się z tego jakaś masakra…) Jemu też zawdzięczamy pierwszy sześciokątny i ośmiokątny kształt ołówka. Ebenezer nie opatentował swojego wynalazku, ale dzielił się swoją techniką z każdym, kto go o to poprosił. Jedną z tych osób był Eberhard Faber z Nowego Jorku, który stał się jednym z liderów w produkcji ołówków. Czy wiecie, że większość produkowanych w USA ołówków ma kolor żółty? Tradycja ta rozpoczęła się w 1890 roku kiedy to austro – węgierska L. & C. Hardtmuth Company wprowadziła na rynek swoją markę Koh-I-Nor, nazwaną na cześć znanego diamentu. W 1802 roku firma opatentowała wkład do ołówków, zrobiony ze spieku mieszaniny glinki kaolinowej i grafitu. W założeniu miały być to najlepsze oraz najdroższe ołówki współczesnego świata i kiedy większość z nich malowana była na ciemne kolory lub w ogóle, Koh-I-Nor był żółty. Mówi się, że kolor mógł być zainspirowany austro-węgierską flagą. Niedługo później inne firmy podchwyciły ten pomysł i nadały słonecznikowy kolor swoim wyrobom, aby i one kojarzone były z luksusem i wysoką jakością.

Ołówki zazwyczaj są sześciokątne, okrągłe a czasami trójkątne. Najbardziej popularne są te pierwsze. Taki kształt jest ekonomiczny, generuje najmniej odpadów i nie turla się z biurka… Przeciętnie grafitem można pisać na długości 55 km, to jest około 45 000 słów.

Ołówek z gumką

Zanim wynaleziono gumkę do mazania ślady po ołówku ścierano skórką od chleba. W 1770 roku Joseph Priestley (odkrywca tlenu), przez przypadek spostrzegł, że kauczuk znakomicie usuwa grafit z kartki, nie niszcząc przy tym papieru. W 1858 roku Hymen Lipman opatentował swój pomysł polegający na przytwierdzeniu gumki do mazania na końcu ołówka i ten wynalazek okazał się prawdziwą rewelacją.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.