Stoi na stacji lokomotywa? Nie, nie, nie, to drezyna, którą postanowiłyśmy wyruszyć w świat a konkretnie z Regulic do Regulic przez Nieporaz i Alwernię.

Drezyny napędzane są siłą własnych nóg, więc trzeba trochę wysiłku włożyć w jazdę na podjazdach, ale za to z górki pełen luz i wiatr we włosach! Gotowi? No to odjazd! „Stotrójka” kiedyś łączyła Trzebinię z Wadowicami i przez ponad sto lat wykorzystywana była do transportu pasażerskiego i towarowego, czyli urobku z pobliskich kamieniołomów melafirów.

Linia powstała w 1899 roku a ostatni pociąg przejechał tędy w 2002 roku i od tego czasu nieużywana, zarośnięta, zdewastowana i rozgrabiona przez złomiarzy czekała na właściwy moment i właściwych ludzi. I pojawili się! Miłośnicy i pasjonaci kolei poświęcili setki godzin pracy przy karczowaniu i oczyszczaniu torowiska, uzupełnili ocalałe szyny i podkłady za pomocą 15 ton metalowych elementów oraz przez dwa lata zdobywali pozwolenia, aby linia została dopuszczona do ruchu. Dzięki nim dziś każdy może przejechać się drezyną, bo ta atrakcja turystyczna na dobre zagościła w gminie Alwernia.

Na początku czeka nas krótkie szkolenie z obsługi, potem dostajemy kartonikowe bilety w „starym stylu” i możemy zacząć pedałować przez ten niezwykle malowniczy teren z dodatkowymi atrakcjami po drodze. Jedziemy więc w zielonym tunelu lub na otwartej przestrzeni, podziwiamy sielskie, wiejskie krajobrazy, mijamy skałki triasowe, kamieniołom melafirów, wzgórze klasztorne oraz płoszymy sarnę, która chciała spokojnie przejść przez tory… Po drodze zatrzymujemy się w Winnicy Czak, gdzie sympatyczny właściciel przekazał nam tonę wiedzy na temat uprawy winorośli i produkcji wina. W trakcie przejazdu drezyn przez drogę nasz przewodnik zatrzymuje samochody, kierowcy patrzą ze zdziwieniem a my jedziemy dalej.

Lokalna Kolej Drezynowa w Regulicach ma trzy 4-osobowe drezyny rowerowe, łatwe w obsłudze i rozwijające oszałamiającą prędkość 15 km/h, a to wszystko rzut beretem od Krakowa.

Dla nas to była świetna imieninowa, zabawa i hit na sobotę. A na deser zaserwowałyśmy sobie wyprawę do nieczynnego kamieniołomu melafirów. Oooo, działo się!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.